IV
Szlak
którym podążali był prawie pusty. Od kilku godzin minęli się tylko z dwoma
wozami, zapewne zmierzającymi do Kollina. Noc już miała się kończyć. Gwiazdy
powoli stawały się niewidoczne, a horyzont po ich prawej stronie zmieniał barwę
z granatu, na ciemno niebieski kolor. A z niebieskiego przechodził w czerwień.
Dzień zapowiadał się słoneczny. Po obu stronach ścieżki znajdowały się wysokie
drzewa, gdzieniegdzie pomiędzy nimi stały potężne średnicą dęby. Dziw go brał
iż nikt nie zabierał się za ich wycinkę. Skręcając w węższą dróżkę po ich lewej
stronie, poczuł wyraźniejszy zapach rosy. Jak zauważył las przybierał już żółte
barwy. Co jakiś czas coś poruszyło
pobliskimi krzewami i zaraz znikało w ich głębi. Od kiedy wyruszyli zamienili
tylko kilka słów. Już domyślał się do jakiej miejscowości go prowadzi. Po
kilkudziesięciu metrach jazdy wąską ścieżką usłyszeć się dał strumyk. Jego koń
najwyraźniej też go usłyszał, potrzepał uszami i cicho chrząknął.
- Możemy się zatrzymać. – powiedział
do niej.
- Tutaj? Po co? – Zadając pytanie
zatrzymała się mimowolnie, lekko zaskoczona faktem że jej towarzysz się odezwał.
- Zdaje się, że gdzieś głębiej płynie
strumyk, napoimy konie i wrócimy na szlak. – Mówiąc nie patrzył na nią, zajęty
ściąganiem strzemion, starał się coraz bardziej uświadomić jej , że nie da się
wodzić za nos.
- Skąd podejrzenie, że coś tam płynie?
– Słysząc kolejne pytanie już wyczuł jej zakłopotanie.
- Koń usłyszał. – Odparł krótko.
Nie miała pojęcia skąd mógł wiedzieć o
tym, czy koń usłyszał wodę, czy nie. Sama chciała odpocząć więc przystanęła na
jego propozycję. Po raz kolejny w myślach linczowała się za to, że tak łatwo
dała sobą pokierować. To ona przecież miała go prowadzić, nie on ją. Po tym co
zobaczyła zeszłego wieczora uznała jednak, że nie chce się sprzeczać. Ruszyła
za nim w stronę niskich krzewów prowadząc konia za sobą. Przeszli przez zarośla
i po chwili zauważyli kręty strumyk. Lekko się uśmiechnęła schodząc ze
wzniesienia pokrytego bujną ściółką. Zaraz szybko się skarciła w myślach i za
to.
Strumyk faktycznie był dość czysty,
szeroki na kilka metrów i ciągnący się po kamienistym dnie. Od jego strony czuć
dało się chłodniejsze powietrze. Słońce wspinało się za ścianą drzew dając
znak, iż ranek nastał na dobre. Przy miejscu ich spoczynku panował jednak
chłodny cień. Pozwoliła swojemu koniu napoić się, po czym zawiązała go przy
drzewie. Rumak niewzruszony począł skubać trawę, której w pobliżu znajdowało
się aż zbyt wiele. Z kieszeni swojej kurtki wyciągnęła mapkę i zaznaczyła na
niej wodopój. On w tym momencie wyciągnął z kulbaki czystą koszulę. Ściągnął
kurtkę, która jak zauważyła miała dość dziwne szycie. Odczepił naramienniki i
przemył je w strumyku. Podobnie uczynił z krótką opończą, którą później
wykręcił i rozłożył na kamieniach. Następnie wytargał z pokrwawionej koszuli
kawałek materiału, zamoczył go w wodzie i wyczyścił kurtkę. Resztę ekwipunku
przypiął do kulbaki przy koniu. Jedząc kawałek suszonego mięsa z serem
obserwowała go z podziwem dla jego staranności w swoich działaniach. Gdy i jego
koń się napoił zawiązał go przy drzewie obok. Zamyśliła się chwilę. Zauważył to
gdy napełniał wodą menażkę. Przemył przy okazji twarz. Zapach krwi towarzyszący
mu przez całą noc prawie całkowicie został zażegnany. Oprzytomniała patrząc co
robi i sama postanowiła uzupełnić swój zapas. Odezwał się pierwszy.
- Myślę, że teraz możesz mi powiedzieć
gdzie zmierzamy. W prawdzie zostają nam tylko dwie opcje Cabela i Tihr.
Zakładam, że w jednym z tych grodów znajduje się ten kto cię wysłał. – Wciąż
utrzymywał zimny ton.
- A skąd możesz wiedzieć? Ledwo co
kontaktujesz po swoich wyczynach w tej karczmie, a już wysuwasz takie wnioski.
– Odparła agresywnie, jakby podświadomie obrażona o to, że podróż nie idzie pod
jej komendą.
- Masz dość mało wyposażenia jak na
daleką podróż, pozatym widziałem twoją mapę. – Zblefował, nawet nie był pewien,
że świstek na którym wcześniej coś zaznaczyła jest mapą. – Co do tych wydarzeń
z wczoraj, to nie byłabyś ich świadkiem gdybyś się nie włamała przez zamknięte
drzwi tej gospody.
Wzdrygnęła się i już nie kryła
zakłopotania. Co prawda włamała się, ale tylko dlatego że słyszała krzyki.
Sądziła że szpieg wynajęty przez jej ojca może być w niebezpieczeństwie, a jej
powrót do niego bez treści listu tylko pogorszyłby jej stosunki z rodzicem.
Zdenerwowała się uświadamiając sobie że mógłby grzebać w jej rzeczach i że
widział jej mapkę okolicznych terenów, w większości uzupełnianą przez nią samą
podczas podróży. Po chwili zorientowała się, że tak naprawdę nie miał okazji do
tego żeby przeszukać jej kurtkę. Dreszczyk przeszedł po niej, na wspomnienie o
wczorajszych krzykach karczmarza, który przeklinał go od demonów. Nawet
przeszło jej przez myśl, że może nim jest i posiada możliwość zaglądania do
cudzych myśli. Tak właśnie wyglądał gdy na nią patrzył, jakby potrafił z nich
czytać. Stwierdziła że jest dziwny. Jej wyprowadzenie z równowagi dało się
wyczytać z twarzy. I on to zauważył. Starała się uratować z opresji racjonalnym
wytłumaczeniem.
- Prawda, włamałam się i zobaczyłam co
zobaczyłam, nie obchodzi mnie to dopóki nie dotyczy mnie bezpośrednio. – Mówiąc
to tak naprawdę widziała przeciekającą krew przez deski sklepienia, której
krople spadały w niemałych ilościach na podłogę pomieszczenia w którym oglądała
sytuację z karczmarzem. A wtedy była cholernie ciekawa co stało się piętro
wyżej. Po chwili przerwy, która miała podkreślić jej obojętność wobec
wczorajszego incydentu ciągnęła dalej :
- Myślałam, że list mógłby zostać..
Właśnie, mam nadzieję że masz go ze sobą? – Wymijając się od tematu mapy
utwierdziła go w przekonaniu, że miał rację co do mapy, i że to ją właśnie
trzyma w kieszeni kurtki, a także że podróż skończą w jednym z tych dwóch
miejsc, o których wspomniał.
- Owszem mam. Stawiam na Tihr, tylko
tamtejsi krawcowie mają taki dobry krój. – Spojrzał na jej buty o podwójnym
pasku i faktycznie solidnym wykonaniu. Trzymając głowę nisko spuszczoną wykonał
lekko szyderczy uśmieszek. Przeszedł ją dreszcz.
- Tak, to... – Tym razem zaniemówiła,
wszystko nie po jej myśli. Nie chciała zdradzać miejsca podróży, przecież wcale
nie musiałby wtedy powrócić do ojca z nią, równie dobrze, a może i nawet nieco
szybciej dotarłby tam sam, a jak już zdążyła wywnioskować ze znalezieniem
zleceniodawcy też nie miałby większego problemu. To by była jej totalna klęska.
Teraz było jej już wszystko pewno, nie była pewna czy chce spędzić w jego
towarzystwie jeszcze jakiejkolwiek chwili.
- W takim razie jeszcze pół dnia drogi
przed nami – odpowiedział, zastanawiając się kiedy ostatnio miał okazję
odwiedzić Tihr, miasto kamieniarzy i włókiennictwa.
- Conajmniej pół. Dlatego powinniśmy
czym prędzej wyruszać. Chcę dotrzeć przed zmrokiem. – Z mimiki i postawy
wyczytał jej zmęczenie i pewnego rodzaju bezradność. Mimo całokształtu wyrazu
jej gestów i ruchów nadal wyczuwał pewną nutę zadziorności, która w połączeniu
z jej zarumienioną jeszcze, okrągłą twarzą wzbudzała w nim nawet sympatię.
Chwilę później stwierdził, że jest całkiem urocza w swoim zakłopotaniu.
Wyrywając się z zamyślenia rzekł:
- Jeśli pozwolisz, pojedziemy skrótem,
nawet wystarczy nam czasu żeby zjeść coś ciepłego, po drodze widziałem kilka
królików. - Już bez premedytacji
przejęcia inicjatywy. Po zatrzymaniu się naszła go nieodparta ochota na królika,
postanowił więc wykorzystać okazję.
- W sumie zbrzydło mi już suszone
mięso... Masz czym upolować owego królika? – Zadając pytanie już była pewna
odpowiedzi. Gdyby nie to co widziała wczoraj może potrafiłaby okazać więcej
zaufania. Mimo jego braku przekonana była, że i na ten problem by znalazł
rozwiązanie. I owszem. Wyciągnął z kulbaki kilka elementów, które po złożeniu w
całość utworzyły małą kuszę. Na jednym z pasków przyczepianych do kurtki
widniały krótkie bełty z czerwonymi lotkami, zabrał kilka z nich ze sobą. Podszedł
do niej i dał jej krzesiwo, hubkę i krzemień.
- Zbierz nieco chrustu i spróbuj
rozpalić ogień, za jakiś czas powinienem wrócić. – I ruszył w stronę gęstwin.
Jak na razie tylko poinformuję Cię, że mam zaszczyt nominować Cię do Liebster Blog Awards a wszelkie informację znajdziesz tutaj - http://darkqueen-corkasmierci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA co do samego opowiadania już niedługo spodziewaj się moich komentarzy ;) (brzmi groźnie :P )
Pozdrawiam